Miejsce jest naprawdę przepiękne i to nie tylko ze względu na ogromny masyw Tsaranoro który dominuje w krajobrazie. Po drzewach skaczą zwinne lemury albo dziwnie przyglądające się nam kameleony. Świat tutejszych owadów to temat na osobny wpis...
Ale czas na konkrety. Od początku wspinamy się w dwóch zespołach. Marek z Serkiem juz na rozwspin postanowili uklasycznic polska drogę sprzed lat (Ukojenie). Po kilku próbach udaje im się zmazać notacje A0 widniejącą przy pierwszym z wyciągów, ale z prowadzenia całości jednak rezygnują. W następnych dniach pada w stylu os najbardziej popularna polska droga na Madagaskarze – Cucumber flying circus 7b+.
W tym samym czasie Ola z Kubą próbuje „przyzwyczaić się" do wspinania po długim i popełniamy wszystkie możliwe wpadki. Pierwszego dnia za późno zaczęli wspinanie na ich pierwszym celu Le Crabe aux Pinces 7b+, 380m, przez co musieli skończyć wspinanie zaraz po przejściu najtrudniejszych wyciągów. W drodze powrotnej na kilka godzin zgubili się w lesie i bez wody i ciepłych ubrań musieli stawić czoło tutejszej florze i faunie. Na drogę powrócili kilka dni później robiąc ją w rekordowym czasie około czterech godzin. Następnie padła popularna Out of Africa 7a+, 600m.
Po takiej rozgrzewce przyszedł czas na poważniejsze linie. Niestety ten czas przyszedł razem z wyjątkowymi jak na ten rejon upałami.
Próby na Bravo les files - naszej drodze – celu głownym dla Marka i Serka kończą się trzydniowym restem na regeneracje skóry, a dla Oli i Kuby prawie udarem słonecznym. Czekanie na pogodę zmusza nas do wybrania celów tymczasowych. Zespół Oli przechodzi w najlepszym możliwym stylu os drogę Hijos de la pedri 7b+, 520m a chłopaki wstawiają się do wymagającej Manara za 8a,750m. Drogi nie udaje im się skończyć, ale udało im się porozdzierać opuszki palców na tyle żeby przez następne dwa dni nie być w stanie utrzymać widelca.
Wspinaczka na Bravo les files
Razem z nami na kempingu Cata jest jeszcze dwóch wspinaczy z Francji - Gerhard Thomas i Mark Gacio. Ich celem jest poprowadzenie nowej drogi przez główną ścianę Tsaranoro Be. Przy którejś z rozmów Ola zostaje zapytana, czy nie miałaby ochoty spróbować drogi. Wycena 7c/7c+ obitych do tej pory wyciągów leży poza ich możliwościami, a górne, nieobite jeszcze wyciągi wyglądają na znacznie trudniejsze. Propozycja wydaje się nie do odrzucenia bo i nowa propozycja wydaje sie perfekcyjnie obita, a i trudności też są dla Oli i Kuby idealne. Czekają aż chłopaki na tyle skończą pracę żeby wstawianie było możliwe i atakują.
Na schemacie jest pięć wyciągów A0. Większość z klasycznych jest siódemkowa. Całość ma 750m.
W dzień wspinania budzik zostaje nastawiony na czwartą rano. Niestety klasyczny błąd z polskim czasem w komórce sprawia że pod ścianą zespół staję o dwie godziny później niż planował. Ten błąd kosztuje przypuszczalnie skończenie całości. Udaje się przejść klasycznie i OS pierwszych trzynaście wyciągów (w tym dwa wycenione wcześniej na A0 i ten najtrudniejszy wyceniony na 7c/7c+). Droga jednak w większości wydaje sie łatwiejsza niż proponowane trudności (max 7b+) . Do końca zostają cztery długości liny z czego tylko jedna trudna. Ale to juz projekt dla kogoś innego, bo polska dwójka postanawia, że ta linia będzie ostatnią na ten rok i juz następnego ranka łapie stopa do parku narodowego Isalo gdzie ma nadzieję na dobry bouldering i po prostu zobaczenie kawałka Madagascaru.
7 października Marek Pobran i Mariusz Serda przeszli drogę Bravo les filles (8b, 600 m, 13 wyciągów). Jest to drugie polskie przejście.
Marek Pobran i Mariusz Serda po przejściu Bravo les files
W imieniu całej ekipy Ola Przybysz